Witam wszystkich forumowiczów. Posiadam prawie kompletne DKW Shwebeklase z 1934 roku. Łoj narobiłem się... Przy przy remoncie silnika, który z głupoty sam zatarłem!
W czasie tego remontu nadwozie ucierpiało od wandali, którzy włamali się do garażu i ponieważ nie dało się pojeździć ... postanowili "odpalić" klapę bagażnika. . Nie paliła się! Zapuszczona ówczesnym konserwantem nie sprawdziła się w charakterze rozpałki.
Połamali więc to, co było najsłabsze - ramę przedniej szyby i wytłukli boczne szyby. Przednia szyba o dziwo przetrwała tą nawałę. Wypadła wraz aluminiową oprawą i wisząc na kablach silnika z wycieraczek pozostała po za zainteresowaniem.
Niestety nie odzyskałem klapy bagażnika i dachu, który nie wytrzymał ciężaru menela.
Z licznika pozostała tylko połamana ebonitowa oprawa z popielniczką.
Pod okiem zaprzyjaźnionego modelarza naprawiłem połamaną ramę przedniej szyby. Włożyłem naprawiony w międzyczasie silnik i... straciłem parę.
Bez licznika, dachu i klapy bagaznika samochód stoi w suchym garażu w tzw. stanie magazynowym. Co się dało zalać, to zalane olejem po korki, reszta grubo zasmarowana, by rdza nie doszła. Buczyna, była ciśnieniowo napuszczona ówczesnym konserwantem (cały przekrój drewna jest nasączony równomiernie), więc sama się broni przed kornikami. Tapicerka oryginalna, w dobrym stanie przetrwała w osobnym pomieszczeniu.
Co do malowania nie jestem jeszcze zdecydowany. Lakier jakby oryginalny, mało uszkodzeń, więc może nie należy poprawiać.
Pozostał dach do uszycia, szyby do wstawienia i beznadzieja - licznik do zdobycia.
Posiadany pokaźny zapas podzespołów i części zamiennych nie rekompensuje tego braku. Nic to, że mam między innymi wszystkie silniki jakie w tym modelu były montowane.
I tutaj poprawka do info przeczytanym na stronie głównej: pierwszy silnik montowany w DKW Shwebeklase miał 995 cm3 pojemności, 26 KM przy 3500 obr/min i
smarowanie rozbryzgowe!! - Wielce Szanownego Pana Admina uprzejmie proszę o stosowne sprostowanie zapisu.
W nazwijmy to "ewo 1"
dołożono pompę oleju doprowadzając smarowanie tylko do łożysk głównych a pozostawiając smarowanie rozbryzgiem czopów korbowodowych i sprężarki i chyba nieznacznie rozwiercono cylindry - w tym siniku mam tylko 1 tłok, ale jest on za duży do bloku o pojemności 995 cm3 a za luźny w bloku - 1075 cm3. Różnice są na tyle duże by wykluczyć przypadek wymiarów naprawczych.
Dopiero w "evo2"
o pojemności 1075 cm3 i 32 KM / 3800 obr/min, silnik dostał pełne smarowanie ciśnieniowe... prócz cylindrów sprężarki...
I ten problem z ostrożności rozwiązywano poprzez dodawanie do benzyny śladowej ilości oleju. Pierwszy ( Tak! Jetem drugim właścicielem, pomijając faszystę, któremu zabrakło paliwa gdy wiał przed "niezwyciężoną"... ) właściciel tego pojazdu polecił mi dodawać 2 buteleczki oleju rycynowego (takie kupione w aptece) na pełen zbiornik paliwa. ALE! Na co, starszy pan kazał mi uważać - paliwo z tym dodatkiem musiało być zużyte w ciągu doby. Rycynus szybko się rozkłada i tracąc właściwości smarne, staje się klejem, którego szczególnie dysze nie tolerują, o tym co się trze nie wspominając
. Nie mniej wszystkie posiadane tłoki do sprężarek, wykazują ślady zacierania się w czasie pracy.
Evo3 tego silnika to wyposażony w pompę wody, silnik montowany pod koniec produkcji w DKW Sonderklasse. Ale to ustny przekaz tzw. "starego mistrza", którego nie potwierdzają dostępne mi materiały.
Już wtedy był problem znikających samochodów i w DKW Shwebeklase zastosowano blokadę kierownicy w stacyjce. Wyróżnikiem przy ówczesnych konstrukcjach był hydrauliczny układ hamulcowy firmy ATE.
Natomiast zastosowanie samonośnego, całkowicie drewnianego nadwozia nie ma odpowiednika i chyba jest bardziej wynikiem ówczesnej reglamentacji stali, niż dbałości o ochronę środowiska. Pozdrawiam i służę wiedzą nabytą w czasie zmagań o przetrwanie tego, co nie miało przetrwać.